No wiec doplynelismy, wlasciwie to nie do samej Leticii ale do ostaniej osady w Peru, powiem szczerze ze nie pamietam jak ona sie nazywala. W ogole ciekawie bylo, bo jak statek sie zatrzymal, to jest rzeka i po jednej stronie na brzegu zaczyna sie Barzylia a po drugie jeszcze jest Peru. Najpierw trzeba bylow zalatwic formalnosci, czyli lodka do punktu gdzie dostalismy pieczatke wyjazdowo z Peru, potem znowu przez rzeke i do Brazylii po pieczatke do paszportu, a potem do konca ulica i juz w Kolumbii :), niecale 2 godziny i zaliczone 3 kraje!¨:)
Aktualnie jestem w Kolumbii w malym miasteczku Leticia. Nie ma tu jakis rewelacji, ale jest nawet ladnie i dosc spokojnie, po tym jakie bylo Iquitos, gdzie ciagle doslownie ciagle bylo glosno od tych tuk tukow, to tutaj jest w miare cicho. Na ulicach jest o wiele wiecej samochodow niz w Peru ale glownie to motory. Troche to wszystko przypomina nasze nadmorskie kurorty, masa sklepow z pamiatkami i duzo miejsc gdzie mozna zjesc cos lokalnego. Upal jaki nas zastal po dotarciu na miejsce byl chyba na dobicie po tych dwoch dniach rejsu, myslalem ze w Iquitos bylo goraco, ale to co zastalem tutaj przeszlo mouje oczekiwania, jednym slowem tropiki ;) Dopiero po deszczu sie troche ochlodzilo, o wlasnie spadl deszcz numer dwa ;)
Hotelik w ktorym mieszkamy, calkiem przyzwoity, nawet basen jest ;)
Ogolnie milo i przytulnie, jutro troche zwiedzania, tzn jakies rejsy po okolicy na lodzi,a w piatek nad ranem gdzies kolo 4 pakujemy sie do szybkiej lodzi i prosto do Manaus. Taka szybka lodz plynie jakies 30 godzin ;) no ale samolotu nie udalo sie zalatwic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz